sobota, 19 września 2015

Peelingi do twarzy - drobnoziarnisty Oriflame, enzymatyczny Purederm

Witajcie! Dzisiaj chciałabym Wam napisać kilka słów o peelingach do twarzy.

Jak wiadomo, skóra twarzy jest bardzo delikatna, dlatego nie możemy używać do niej takich samych produktów jak do całego ciała. Potrzebuje ona regularnego złuszczania martwego naskórka. Wybierzmy produkt łagodny, ale skuteczny.
Peeling powinno wykonywać się raz na tydzień/dwa tygodnie. Po nim warto nałożyć na twarz maskę nawilżającą lub grubszą warstwę głęboko nawilżającego kremu.
Można zauważyć, że na tak wypielęgnowanej twarzy lepiej utrzymuje się makijaż!

Peeling mechaniczny (drobnoziarnisty)


Peeling mechaniczny, to taki, który ,,zdziera" martwy naskórek. Jest polecany dla normalnej i mieszanej cery. Wybierzmy ten drobnoziarnisty, by nie podrażnić skóry. Nakładamy go na skórę twarzy i wykonujemy delikatny masaż, po czym resztę produktu zmywamy wodą (najlepiej zimną, by zamknąć pory).


Ja miałam taki oto peeling z firmy Oriflame, serii Swedish SPA. Uważam, że jest delikatny, przyjemny w użyciu. Ma też łagodny zapach i ładny kolorek. Niewygodne jest opakowanie, trzeba zanurzać palce w produkcie, za czym nie przepadam, szczególnie pod prysznicem (zawsze przez przypadek naleję tam wodę, przez co rozcieńcza się).


Peeling enzymatyczny


Peeling enzymatyczny jest polecany dla cer wrażliwych, naczynkowych oraz z trądzikiem, wypryskami. Drobinki zawarte w peelingu mechanicznym mogą roznosić bakterie po twarzy, powodując powstawanie nowych niedoskonałości, co nie grozi nam przy użyciu peelingu enzymatycznego.


Peeling enzymatyczny nakładamy na twarz, zostawiamy na ok. 5-10 minut. W tym czasie produkt rozpuszcza martwy naskórek. Następnie zmywamy go wodą, również najlepiej zimną. 
Przestawiłam się na peelingi enzymatyczne po wizycie u kosmetyczki, która poleciła mi właśnie tego typu produkty ze względu na pojawiające się u mnie niedoskonałości. Mój peeling, polecony w Hebe, to produkt firmy Botanical Choice, Purederm Oczyszczający i Regenerujący Peeling Enzymatyczny. Szczerze mówiąc, martwiłam się czy w ogóle będzie działał. Na szczęście, obawy były zbędne! Po użyciu tego specyfiku buzia jest wyraźnie gładsza, dokładnie tak, jak po użyciu peelingu ziarnistego.
Jest on przyjemny w użyciu, ma delikatny zapach, nie podrażnia skóry. Ma też bardzo wygodne otwarcie z małą dziurką. Dzięki temu wydobywamy dokładnie tyle produktu, ile chcemy.



Podsumowując, w mojej kosmetyczce na stałe zagości peeling enzymatyczny. Dajcie mi koniecznie znać, czy macie swój ulubiony! Oczywiście, peelingi, tak jak wszystkie kosmetyki, musimy dobierać indywidualnie do potrzeb skóry. Najważniejsze, by regularnie o nią dbać!

Pozdrawiam Was serdecznie! :)

czwartek, 17 września 2015

Tołpa Płyn Micelarny - recenzja

Hej Kochane :) Co prawda komputer już sprawny, ale przez kilka dni nie miałam karty z aparatu, więc z nowym postem przychodzę dopiero dzisiaj.
Chciałabym podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat Płynu Micelarnego Tołpa.


Prosty design butelki, ładnie się prezentuje. Widać też, ile produktu zużyliśmy. Ja posiadam mniejszą wersję, 200ml, która bardzo dobrze sprawdza się w podróży. Jest dostępna również pojemność 400ml. Cena to ok. 27,99zł / 200ml i 37,98zł / 400ml. Polecam polować na promocje :)


Produkt, zgodnie z obietnicami producenta, jest bardzo delikatny. Nie podrażnia skóry ani oczu, nie powoduje pieczenia, ściągnięcia, wysuszenia. Płyn jest bezbarwny i bezzapachowy. Nie pozostawia również tłustej warstwy.


Bardzo dobrze zmywa makijaż i oczyszcza skórę. 
Jak ja to robię? Wylewam na płatek kosmetyczny odpowiednią ilość (nie za dużo), przykładam do zamkniętej powieki, przytrzymuję kilka sekund, po czym przecieram delikatnie. To samo powtarzam na drugim oku. Wystarcza to, by zmyć makijaż oczu. Następnie wylewam nieco większą ilość płynu na kolejny płatek kosmetyczny i przemywam całą twarz. Zgodnie z zaleceniami, powtarzam tą czynność tak wiele razy, aż zobaczę, że płatek pozostaje czysty.
Przez jakiś czas stosowałam tylko ten produkt do oczyszczania twarzy, zarówno rano, jak i wieczorem. Na początku twarz nie zanieczyszczała się. Ostatnio jednak pojawiły się pewne niedoskonałości, więc dla lepszego oczyszczenia skóry, po wieczornym przemyciu płynem micelarnym stosuję delikatny żel do mycia twarzy. Rano nadal używam tylko micela. 
 

Tak oto prezentuje się skład : Aqua, Poloxamer 184, Polysorbate 20, Disodium Cocoamphodiacetate, Propylene Glycol, Peat Extract, Sodium Hyaluronate, Sodium Chloride, Disodium EDTA, Sodium Citrate, Sodium Hydroxide, Citric Acid, Parfum, Methylparaben, Propylparaben, Methylisothiazolinone
Krótki, prosty, choć zawiera parabeny.


Uważam, że płyn micelarny Tołpa jest bardzo wydajny. Stosując go codziennie rano i wieczorem, wystarczył mi na ponad 2 miesiące! 


Podsumowując, bardzo polubiłam ten płyn micelarny. Jest przyjemny w użyciu, wydajny i dobrze spełnia swoje zadanie, nie podrażniając skóry ani oczu. Jego cena jest nieco wysoka, jednak pojawiają się różne promocje, na których warto go poszukać :) Ja nie żałuję, że go kupiłam!

A jaki jest Wasz ulubiony sposób na demakijaż i oczyszczanie twarzy? :)
Pozdrawiam Was ciepło :)

czwartek, 10 września 2015

Anovia Krem BB SAFIRA - recenzja

Hej :) Na początku chcę Was przeprosić za tygodniową nieobecność - niestety zepsuł mi się komputer. Teraz jest już naprawiony, jednak została usunięta cała zawartość dysku C, włącznie ze zdjęciami na bloga.. No cóż, takie rzeczy się zdarzają. Zrobiłam już nowe zdjęcia do kolejnych postów, więc zabieram się do pisania, a Was zapraszam do lektury! :)


Dzisiaj pod lupę idzie Krem BB przeciw niedoskonałościom skóry angielskiej marki Anovia, której dystrybutorem w Polsce jest firma Safira. Ja posiadam odcień LIGHT/MEDIUM, jest do nabycia również MEDIUM/DARK. Jego cena to 18,50zł za 30ml.


Krem zamknięty jest w małej plastikowej tubce o pojemności 30ml. Otwarcie typu 'klik', odpowiedniej wielkości.

Dodatkowo, tubka znajduje się w kartoniku z wieloma informacjami (w języku angielskim).




SkładAqua (Water), Ethylhexyl Methoxycinnamate, CI 77891, C12-15 Alkyl Benzoate, Glycerin, Octocrylene, Dimethicone, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, PEG-100 Stearate, CI 77492, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Magnesium Aluminum Silicate, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, PEG-20 Stearate, Xanthan Gum, CI 77491, Phenoxyethanol, Diazolidinyl Urea, CI 77499, Parfum, Tocopheryl Acetate, Methylparaben, Ethylparaben, Limonene.


Konsystencja bardziej przypomina krem niż podkład, czyli delikatna i lekka - bardzo mi to odpowiada. Wystarczy nieduża ilość produktu, by rozprowadzić go na całej buzi. 


Kolor ładnie wtapia się w skórę, nie tworząc efektu skorupy lub maski, nie pozostawia też tłustej warstwy - kremu po prostu nie czuć na twarzy. Jakie zauważyłam efekty?
Skóra ma wyrównany, zdrowszy koloryt. Niedoskonałości są mniej widoczne, jednak nie jest to produkt, który zakryłby je całkowicie. Ja na czerwone punkciki nakładam dodatkową warstwę i delikatnie ją wklepuję, dzięki czemu uzyskuję nieco lepsze krycie. 
Co bardzo mnie ucieszyło, zauważyłam lekkie zmatowienie skóry oraz to, że mój puder matujący (Rimmel Stay Matte) bardzo dobrze się na nim rozprowadza i utrzymuje.
Efekt długo się utrzymuje.
Nie zapycha skóry, nie podrażnia jej, nawilża.
Co również ważne, zawiera filtr UV 15. Pamiętajmy, że Słońce świeci nie tylko latem i warto chronić skórę przed jego szkodliwym działaniem! :)


 Podsumowując, bardzo polubiłam ten produkt! Jeśli poszukujecie delikatnego kremu, który wyrówna koloryt Waszej skóry i przedłuży mat, serdecznie Wam go polecam! Nie jest to jednak zamiennik podkładu, który by idealnie zakrył wszelkie niedoskonałości.

A czy Wy znacie ten produkt? Lubicie kremy BB czy wolicie mocniejsze podkłady? :)

środa, 2 września 2015

Anovia Cukrowy Peeling do ciała SAFIRA

Witajcie w kolejnym poście :) Dzisiaj przedstawiam Wam peeling do ciała, który miałam przyjemność testować. Jeśli jesteście ciekawe tego specyfiku, zachęcam do przeczytania mojej recenzji :)


Produkt ten jest zamknięty w 200ml butelce. Jego cena to 18,50zł. Opakowanie jest estetyczne i wygodne w użyciu, jednak nie jest transparentne (nie widać, ile produktu zostało).


Otwarcie jest odpowiedniej wielkości, nie za duże, nie za małe. Zamykane na klik. 


Powyżej, opis produktu w języku angielskim.


A tutaj skład. Niestety, już na drugim miejscu znajduje się Sodium Laureth Sulfate, Jest to detergent o mocnym działaniu, może wysuszać i podrażniać. Po peelingu, który ma wygładzać spodziewam się większej delikatności.. Cukier dopiero mniej więcej w połowie składu.


A tutaj jeszcze opis w języku polskim. Obietnice producenta, czyli usunięcie martwego naskórka i zanieczyszczeń, napięcie i wygładzenie skóry, poprawienie jej ukrwienia i kolorytu.


 Jak widzicie, konsystencja przypomina raczej żel z dodatkiem małych drobinek. Jest to kluczowa sprawa w ocenie tego produktu. Z pewnością dokładnie oczyszcza i dobrze się pieni dzięki obecności SLES. Co do peelingowania - jakiś efekt jest, jednak raczej delikatny. Nie jest to typowy zdzierak, który całkowicie wymasuje i wygładzi naszą skórę. Nazwałabym ten produkt bardziej żelem peelingującym niż peelingiem cukrowym - podobnie jak Paulina z bloga Paulina Testuje. Nie mam również ochoty na długi, dokładny masaż produktem, który zawiera mocny detergent w obawie przed przesuszeniem mojej skóry. Myślę, że zużyję go jako żel pod prysznic, w tej roli sprawdza się dobrze.

Podsumowując, produkt ten z pewnością nie został moim faworytem wśród peelingów. Może jednak posłużyć jako żel do ciała, który dodatkowo usunie martwy naskórek.

A Wy co myślicie o tym produkcie? Lubicie mocniejsze peelingi czy właśnie takie delikatne? Pozdrawiam ;*

wtorek, 1 września 2015

WYNIKI ROZDANIA!

Witajcie kochane! Dzisiaj mam dla jednej z Was szczególnie dobrą wiadomość :)

Na początku chcę bardzo, BARDZO mocno podziękować każdej z Was za udział :) Jest mi niezmiernie miło, że aż 64 osoby zgłosiły się do mojego rozdania :) Sumując wszystkie dodatkowe punkty za udostępnianie, zachęcanie itp. uzbierało się aż 251 głosów! Każdy z nich dokładnie sprawdziłam, żeby nie wystąpiły żadne nieprawidłowości i żeby wszystko było sprawiedliwie :)

Przechodząc do sedna, wklejam przycięty screen ekranu ze zwycięzcą, którym okazała się być..

KATARZYNA WIERZBA

Serdecznie Ci gratuluję! Za chwilkę wyślę maila i czekam na Twoje dane :) Jeśli ich nie otrzymam do 3 dni, nagroda przechodzi do kolejnej osoby z listy.

Jeszcze raz wszystkim dziękuję za udział! Zachęcam do pozostania ze mną na blogu, czytania kolejnych postów, komentowania i rozmowy :) W mojej głowie już rodzi się pomysł na kolejny konkurs, więc czekajcie i próbujcie nadal swoich sił! :)

piątek, 28 sierpnia 2015

Haul zakupowy - Marion, Catrice, Sally Hansen i nie tylko..

Hej! :) Wchodząc do drogerii, na jednej rzeczy nigdy się nie kończy, zawsze przypomina mi się jak wielu rzeczy jeszcze potrzebuję ;) Tak więc dzisiaj chcę się z Wami podzielić tym, co udało mi się kupić wczoraj i dzisiaj :) 


Zacznijmy od niekosmetycznego drobiazgu ;) Jest to osłonka na świecę, która może również posłużyć na przykład jako pojemnik na pędzle. Kupiłam ją w Pepco za niecałe 10zł.


Lady Speed Stick - po jednym opakowaniu stał się moim ulubieńcem, przyjemnie pachnie, nie pozostawia śladów i spełnia swoje zadanie jako antyperspirant. Dlatego kiedy zobaczyłam promocję (5-6zł) i nowy zapach, nie mogłam przejść obojętnie!


Kolejny lakier Oriflame The One w mojej kolekcji. Całkiem dobrze się u mnie sprawdzają, a w poprzednim katalogu było sporo odcieni do wyboru. Tym razem wybrałam kolor Gold Splendor. W przecenie - 10,90zł.


Żeby przedłużyć trwałość lakieru, kupiłam top coat. Długo zastanawiałam się jaki wybrać, ale ostatecznie padło na Sally Hansen. Jestem bardzo ciekawa, czy faktycznie pomoże. Wydałam na to ok. 20zł.


Po usłyszeniu wielu pozytywnych opinii, zdecydowałam się również na bazę pod cienie. Słoiczek tego produktu marki Wibo dostaniemy za ok. 10zł.


Paletka cieni chodziła za mną już od dłuższego czasu. Szukałam czegoś w delikatnych kolorach i matowego, co sprawdzi się w codziennym makijażu. Już byłam zdecydowana na MySecret, jednak nie było wersji Natural Beauty, więc z polecenia Pani Ekspedientki i również wcześniej usłyszanych opinii, kupiłam paletkę Catrice Absolute Matt. W Naturze była przeceniona na mniej niż 20zł.


Kolejna rzecz, również marki Catrice, kredka do brwi. Już jej użyłam, jest dużo wygodniejsza i bardziej dopasowana niż mój poprzedni kosmetyk, cienie + wosk z Oriflame. Dałam za nią ok. 10zł.


Dotychczas używałam papierowych pilniczków, ale byłam bardzo ciekawa szklanego. Postawiłam na ten marki Zenner, Ewa Schmitt Boutique, ponieważ przeczytałam wiele pozytywnych opinii - że zapobiega rozdwajaniu paznokci, wystarcza na długo, szybko i wygodnie się go używa itp. Kosztował mnie kilkanaście złotych.


W drogeriach Natura jest teraz promocja -40% na produkty Marion. Kupiłam więc serum na końcówki 7 efektów (za kilka złotych), które niestety będzie musiało poczekać na swoją kolej ;)


Z promocji tej skorzystała też moja mama, której kupiłam serum do twarzy i pod oczy.


A tutaj prezent urodzinowy dla mojej kuzynki, która mam nadzieję nie zobaczy tego dzisiaj! Wiem, że marzy o szczotce Tangle Teezer, a do tego dokupiłam osłonkę na świecę, która mnie po prostu zauroczyła :)


Troszkę się tego uzbierało, ale nieczęsto chodzę na takie zakupy i mam nadzieję, że produkty te posłużą mi przez długi czas.

Napiszcie koniecznie, co sądzicie o moich nowych cudeńkach, czy używałyście któregoś z tych kosmetyków i jak się u Was sprawdził/y? :)

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Anovia Sensitive and Kind Balsam do ciała SAFIRA

Cześć Kochane :) Zgodnie z tym, co pisałam w poście na początku sierpnia (klik), miałam przyjemność testowania kilku produktów firmy SAFIRA. Dziś recenzja jednego z nich - balsamu do ciała - zapraszam do lektury :)


Balsam jest zamknięty w plastikowej butelce o pojemności 250ml. Od razu widać, ile produktu zostało, co jest dużym plusem. Etykieta jasnoniebieska, estetyczna, ładnie się prezentuje. Cena za taką buteleczkę wynosi 12,90zł.


Bardzo, bardzo wygodne otwarcie! Klikamy z jednej strony i z drugiej wydobywamy produkt. W podróży nie otwierało się samowolnie, więc jest bezpieczne. Szybko, przyjemnie i higienicznie dostajemy taką ilość produktu, jaką chcemy. Nic nie trzeba szarpać, otwierać, maczać palców w całym produkcie itp.


Powyżej widzicie polską etykietkę. ,,Głęboko nawilżający balsam w wyciągiem aloesu i olejku awokado, delikatnie nawilża i odżywia skórę, pozostawia świeży, przyjemny zapach. Tylko do użytku zewnętrznego. Zawiera naturalne składniki" i standardowe ostrzeżenia, a także kod produktu i adres strony www.safira.pl



A tutaj już cała etykietka w języku angielskim i co ważne, skład:  Aqua (Water), Ethylhexyl Palmitate, Glycerin, Gliceryl Stearate SE, Cetearyl Alcohol, Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Extract, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, PEG-20 Stearate, Phenoxyethanol, Triethanolamine. Carbomer, Parfum, Diazolidinyl Urea, Persea Gratssima (Avocado) Oil, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid, Ethylhexylglycerin, Polyaminopropyl Biguanide, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, CI 42090


Co do samego balsamu - jego kolor jest jasnoniebieski, a zapach bardzo delikatny, przyjemny, świeży. Konsystencja jest rzadka. Bardzo dobrze rozprowadza się na skórze i szybko się wchłania, pozostawiając skórę nawilżoną i miękką, bez żadnej lepkiej, tłustej warstwy. Jest niezwykle wydajny, nieduża ilość wystarczy na odżywienie ciała. Stosuję go regularnie od niecałego miesiąca (czasem 2-3 razy dziennie!), a została mi jeszcze 1/4 opakowania.
Jest to balsam lekki, który idealnie nadaje się na lato. Zawarte w nim olejki i gliceryna świetnie nawilżą i odżywią skórę, aloes pomoże załagodzić podrażnienia (np. po opalaniu), a masło kakaowe przedłuży opaleniznę.
Wiem, że nie sprawdziłby się u mnie zimą, wtedy potrzebuję cięższych kremów, ale latem ten balsam sprawdził się u mnie idealnie!

Podsumowując, balsam do ciała Anovia został moim wakacyjnym ulubieńcem, świetnie nawilża i łagodzi skórę, a dodatkowo jest wydajny, nie pozostawia lepkiej warstwy i ma delikatny, orzeźwiający zapach. Oczywiście na plus również naturalny skład i moje ulubione zamknięcie!
Polecam serdecznie! Ja sama mam ochotę przetestować inne produkty z tej serii! :)

A czy Wy znacie i lubicie produkty SAFIRA? Po jaki balsam najchętniej sięgacie latem? :)

Dziękuję autorce bloga Testuje i Opiniuje oraz firmie Safira za zorganizowanie rozdania, dzięki któremu mogłam poznać i przetestować ten produkt! :)

piątek, 21 sierpnia 2015

Manicure - Golden Rose Odżywka + Rich Color 52

Hej :) Dzisiaj krótki post z moim dzisiejszym manicurem :)


Produkty, jakich użyłam to odżywka Golden Rose Black Diamond Hardener oraz lakier Golden Rose Rich Color odcień nr 52.


Z odżywki póki co jestem zadowolona. Dobrze sprawuje się jako baza, szybko wysycha i estetycznie wygląda samodzielnie na paznokciach. Niektóre pazurki faktycznie stały się twardsze, ale inne nadal mocno się rozdwajają przez co są cieniutkie.. Wiadomo, na efekty trzeba czekać dłużej.


Bardzo podoba mi się odcień tego lakieru, szczególnie ładnie prezentuje się przy opalonej skórze. Jego cena nie jest wysoka, zapłacimy ok. 7zł za 10,5ml. Niestety, nie mogę się zgodzić z tym, że wystarczy jedna warstwa lakieru do pełnego krycia - no chyba że nałożymy naprawdę grubą warstwę, czego raczej się nie robi. Ja wolę dać dwie cienkie, wówczas efekt mnie zadowala. Ma wygodny, szeroki pędzelek.


Tak prezentują się moje pazurki. Nie jestem perfekcyjna w ich malowaniu, przez dłuższy czas miałam żele, oddając dłonie w ręce koleżanki lub kosmetyczki, więc teraz uczę się od nowa precyzji, której zawsze mi brakowało ;) Jednak jak wiadomo, trening czyni mistrza, więc nie pozostaje mi nic innego, jak częste dbanie o pazurki!


Jak Wam się podoba taki manicure? Lubicie delikatne, jasne kolory czy wybieracie bardziej wyraziste odcienie? I co myślicie o firmie Golden Rose? Znacie i lubicie ich kosmetyki? :)

Pozdrawiam ciepło :)